Obserwatorzy

sobota, 25 października 2014

Serwetka :)

Witam !
W związku z tym, że zbrakło mi kordonka na mój bieżnik i czekam na dostawę postanowiłam wypróbować coś innego. Mianowicie chciałam spróbować szydełkowania siatkowego. Na początku nie wiedziałam w ogóle jak to się robi, była to dla mnie czarna magia. Musiałam trochę poszperać w necie (bo z tych zdjęć w gazetkach i opisów nie wiele rozumiem ;)) Znalazłam w końcu instrukcję jak to się robi :))) I muszę Wam powiedzieć że jest to prostsze niż mi się wydawało. Tak oto zaczynałam:






A tak wygląda całość:




I jak? Może być? Chyba nie jest źle, mnie się nawet podoba :)
Pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję za miłe komentarze :)) 




poniedziałek, 13 października 2014

Szydełkowy bieżnik :))

Witam!
Zrobiłam sobie chwilkę przerwy w produkcji ozdóbek choinkowych i wzięłam się za szydełkowanie bieżnika na ławę do mojego nowego mieszkania. Bieżnik będzie wykonany z małych elementów (wzór znalazłam w internecie) Tak wygląda produkcja :)









Aby skończyć bieżnik potrzebuję co najmniej jeszcze raz tylu kwadracików, więc moi drodzy zabieram się do pracy :))

Ps.
A tutaj moje mieszkanko, "pobojowisko"   :) Tak było na początku tamtego tygodnia, na dzień dzisiejszy wygląda to lepiej :)





 hehehe a lustro wisi...


Już niedługo kolejne zdjęcia z placu boju :))))))


Pozdrawiam Was moje drogie i dziękuję, że jesteście ze mną. Buziolki!!!

środa, 8 października 2014

Świąteczne ozdóbki szydełkowe :)

Witam!
Jak zaczęłam, tak skończyć nie mogę :) Szydełko :))))
Teraz w ruch poszedł biały kordonek i postanowiłam zrobić kilka ozdóbek choinkowych, Kiedy tak kilka zrobiłam to się spodobały i mam sporo zamówień więc produkuję nadal i jestem szczęśliwa :)

Oto co udało mi się stworzyć, wzory zaczerpnięte z internetu:












Niektóre (jak sopelki) jeszcze nie są wykończone.
A tak się suszyły:





I jak? Mam nadzieję, że się podobają. 


niedziela, 5 października 2014

Komin szydełkowy

Witam!

Zakupiłam włóczkę i uczę się. Zrobiłam taki zwykły komin na zimę, jeden zielony a drugi dwukolorowy, ale cieszę się bo zrobiłam go sama. Pierwszy raz założę na siebie coś co sama zrobiłam. Kurczę coraz bardziej zaczyna mi się to podobać.


Kolor na poprzednim zdjęciu przekłamany, niestety zdjęcia robione telefonem, więc ciężko uchwycić prawdziwy kolor, ale na tym zdjęciu już o wiele bardziej przypomina właściwy, który jest jeszcze bardziej intensywny.



Na tym zdjęciu także kolor daleki od prawdziwego, ale bardziej chciałam wam pokazać jak ze zwykłych słupków można zrobić szalik i jak całkiem fajnie to wygląda :)










Już wkrótce kolejne szydełkowe prace :))
Pozdrawiam Was moje drogie i dziękuję za wszystkie miłe słowa :)

Ps. Przepraszam za jakość zdjęć, robione telefonem ponieważ aparat został jeszcze w "jaskini smoka" nie mam ochoty na razie tam jechać więc i niektórych rzeczy mi brakuje, ale jakoś na razie sobie poradzę :)

środa, 1 października 2014

Od czego się zaczęło...

Moja nowa pasja :)
Wszystko zaczęło się od momentu kiedy, jak już pisałam, przejściowo wylądowaliśmy w domu (tym razem) moich rodziców (jednak tutaj nie zamierzam zabawiać dłużej niż to koniczne). Moja mama, po której odziedziczyłam zamiłowanie do rękodzieła, w czasie gdy wprowadziliśmy się do niej była w trakcie szydełkowania kocyka dla Marcelka, mojego chrześniaka a jej wnuczka. Ja wtedy miałam urlop i kiedy tak siedziałam w domu myślałam tylko o tych złych rzeczach które się wydarzyły i miałam straszny humor, Mama patrzyła na to i nie wiedziała jak mi pomóc. Wtedy zapytała mnie czy nie mogłabym jej pomóc przy tym kocyku, bo Marcelek z rodzicami wkrótce wyjeżdżają i chciałaby zdążyć przed ich wyjazdem. Spojrzałam na nią dziwnie i powiedziałam: "przecież wiesz że nie lubię szydełkować" ale ona się nie poddawała. Marudziła i ciągle powtarzała, jak to jeszcze dużo jej zostało i że nie zdąży, wtedy się poddałam i postanowiłam jej pomóc. Szydełkować umiałam ale tylko podstawowe wzory. Kilkanaście kwadracików w tym kocyku to moje dzieło, jednak nie lubiłam tego i nawet wtedy, kiedy mama ten kocyk już miała prawie skończony, ale jeszcze nie wykończony, nie widziałam w nim nic szczególnego. Dopiero kiedy po obrobieniu baków (również ja to robiłam) mama wykończyła pracę i rozłożyła ten kocyk, zakochałam się w nim. Pomyślałam jejku jak z takich małych i wydawałoby się brzydkich kwadracików powstało takie cudo. Wtedy coś zabłysło w mojej głowie :) Pomyślałam że to jest to. Moja mama po cichu uśmiechała się bo wiedziała zapewne, że tak to się skończy i dziękuję jej za to :)

To jest nasze dzieło z którego jestem niezmiernie dumna :







W ferworze walki stworzyłyśmy także kolejne cudko, lecz w związku z tym że szyć na maszynie to ja  kompletnie nie potrafię, namówiłam mamę na uszycie Marcelkowi miętolki ponieważ on bardzo lubi bawić się wszelkiego rodzaju metkami. 



I tak powstała taka oto miętolka (projekt: mój, wykonanie: moja mama)

 I jak podobają się Wam nasze dzieła?
  
Po woli wracam do żywych :) Wiem że już teraz będzie tak jak już dawno być powinno :))
Buziolki Wam posyłam moi drodzy!!!!