Obserwatorzy

środa, 1 października 2014

Od czego się zaczęło...

Moja nowa pasja :)
Wszystko zaczęło się od momentu kiedy, jak już pisałam, przejściowo wylądowaliśmy w domu (tym razem) moich rodziców (jednak tutaj nie zamierzam zabawiać dłużej niż to koniczne). Moja mama, po której odziedziczyłam zamiłowanie do rękodzieła, w czasie gdy wprowadziliśmy się do niej była w trakcie szydełkowania kocyka dla Marcelka, mojego chrześniaka a jej wnuczka. Ja wtedy miałam urlop i kiedy tak siedziałam w domu myślałam tylko o tych złych rzeczach które się wydarzyły i miałam straszny humor, Mama patrzyła na to i nie wiedziała jak mi pomóc. Wtedy zapytała mnie czy nie mogłabym jej pomóc przy tym kocyku, bo Marcelek z rodzicami wkrótce wyjeżdżają i chciałaby zdążyć przed ich wyjazdem. Spojrzałam na nią dziwnie i powiedziałam: "przecież wiesz że nie lubię szydełkować" ale ona się nie poddawała. Marudziła i ciągle powtarzała, jak to jeszcze dużo jej zostało i że nie zdąży, wtedy się poddałam i postanowiłam jej pomóc. Szydełkować umiałam ale tylko podstawowe wzory. Kilkanaście kwadracików w tym kocyku to moje dzieło, jednak nie lubiłam tego i nawet wtedy, kiedy mama ten kocyk już miała prawie skończony, ale jeszcze nie wykończony, nie widziałam w nim nic szczególnego. Dopiero kiedy po obrobieniu baków (również ja to robiłam) mama wykończyła pracę i rozłożyła ten kocyk, zakochałam się w nim. Pomyślałam jejku jak z takich małych i wydawałoby się brzydkich kwadracików powstało takie cudo. Wtedy coś zabłysło w mojej głowie :) Pomyślałam że to jest to. Moja mama po cichu uśmiechała się bo wiedziała zapewne, że tak to się skończy i dziękuję jej za to :)

To jest nasze dzieło z którego jestem niezmiernie dumna :







W ferworze walki stworzyłyśmy także kolejne cudko, lecz w związku z tym że szyć na maszynie to ja  kompletnie nie potrafię, namówiłam mamę na uszycie Marcelkowi miętolki ponieważ on bardzo lubi bawić się wszelkiego rodzaju metkami. 



I tak powstała taka oto miętolka (projekt: mój, wykonanie: moja mama)

 I jak podobają się Wam nasze dzieła?
  
Po woli wracam do żywych :) Wiem że już teraz będzie tak jak już dawno być powinno :))
Buziolki Wam posyłam moi drodzy!!!!



15 komentarzy:

  1. Brawo Bea. To jest to co misie lubia najbardziej. Najważniejsze, że się otrząsnęłaś, teraz już będzie tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna Nowa pasja: ) Piękne dzieło powstało z Waszej współpracy: ) Twoja historia bardzo przypomina moją

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocyk całkiem spory. To będą metki do międlenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocyk jest rewelacyjny, obie zasłużyłyście na medale :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiadomo, życie to nas nie oszczędza, ale grunt to zawsze znaleźć coś dobrego, nawet w najgorszej sytuacji. Wasze wspólne z mamą prace są piękne, ale nie tylko dlatego, że pięknie wyglądają i nie tylko, że robione z sercem dla malucha, ale też dla tego, że potwierdza się, że zawsze można liczyć "na ratunek" bliskich, a mama, to zawsze mama :) Oby teraz było już z górki! To co nowego na szydełku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak to co piszesz to prawda a mama to zawsze mama :) A na szydełku kominy, ozdoby świąteczne, ale o tym wkrótce :) Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Bardzo pozytywny zwrot akcji - śliczny kocyk a i z miętolki mały chłopczyk się ucieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny kocyk, nie dziwne, że jesteś z siebie dumna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak na pierwszy raz to naprawdę jestem dumna :)

      Usuń
  8. Powiem tak: przepiękne! :) trzymam kciuki, żeby Ci się wszystko ułożyło ;) ja swoje wzory trzymam na pendrivie, więc jak coś, zawsze moge je odzyskać ;) Mocny uścisk dla Ciebie!:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione tutaj słowo:))